Już mam dosyć siedzenia w domu przez zimę i kiepską pogodę. Stwierdziłem, że zamiast poddawać się jesiennej depresji zacznę już planować nowe wyjazdy. W związku z tym mam pytanie. Waszym zdaniem kiedy najlepiej pojechać w Bieszczady, żeby było minimum ludzi i maksimum piękna do tego? Pewnie każdy, kto był, to widział tam nieraz niezły tłok, a ja właśnie lubię mieć jak najwięcej spokoju. To jakie macie upodobania w tej sprawie? Chodzi też oczywiście o to, żeby był wtedy też w miarę dobry dojazd do Ustrzyk Górnych, bo moim zdaniem jest to najlepsza baza wypadowa do dalszych wędrówek.
Jeżeli o mnie chodzi, to uważam, że najlepsza pora na wyjazd w Bieszczady, to końcówka września i początek października. Zazwyczaj nie ma wtedy dużo deszczu, a przy tym nie jest jeszcze zimno. A trawy już są pożółkłe, drzewa nabierają nowych kolorów. Wtedy robi się naprawdę pięknie. Warto wybrać się wtedy chyba najsłynniejszym tamtejszym szlakiem przez połoniny, albo na Rozsypańce, czy Bukowe berdo.
Jeśli o mnie chodzi, to najlepsza pora roku na Bieszczady, to nawet listopad, jego pierwsza część. Zdecydowanym plusem takiego czasu jest to, że jest tam wtedy mało osób i puste szlaki, a właśnie dzięki temu klimat jest jeszcze lepszy. Przyroda też wygląda świetnie, trawy na połoninach pożółkłe, czasem jeszcze czerwone liście na drzewach. Po prostu jest pięknie, zupełnie inaczej niż latem.